Dawno, dawno
temu, kiedy Świat nie był jeszcze tak stary i nadwyrężony
ludzkimi pomysłami jak dziś, a dokładniej było to po pierwszej
wiośnie, po stworzeniu świata, Księżyc poślubił Słońce. Kiedy
jednak Słońce po upojnej poślubnej nocy wstało i jak zawsze
wzniosło się ponad horyzont, Księżyc okazał się niewiernym
draniem i zdradził je z Jutrzenką. I tak, oba ciała niebieskie
rozstały się, oddalając się od siebie i stając w opozycji,
nieustannie walcząc ze sobą i rywalizując... Najbardziej,
płomienne Słońce i nieustępliwy Księżyc ścierają się ze sobą
właśnie tej jednej jedynej, magicznej nocy w całym roku*... Nocy,
która jest do żadnej innej niepodobna :)
A wszystko
zaczyna się już o wschodzie słońca. Ludzie przybrani w wieńce,
przystrojeni ziołami otaczają starych gęślarzy** pląsając
wesoło w rytm muzyki. W centralnym miejscu rozpalają ogień i w
kolorowym korowodzie obchodzą płomienie, niosąc kukłę
przedstawiającą Jaryłę – boga wiosny. To czas, kiedy kukła
Jaryły płonącą w ogniu, oznacza koniec wiosny i rozpoczyna lato.
Dla tych ludzi moc świętych żywiołów jest najważniejsza. To one
towarzyszą im każdego dnia, sprzyjając ich dziełu lub karząc
zniszczeniem plonów ich pracy. Dlatego, kapłani składają obiaty,
czyli ofiary z drobnej zwierzyny i ptactwa, miodu pitnego, ziół i
plonów ziemi. Chóralnie, mocnym głosem wznoszą toasty za bogów i
przodków, za urodzaj i płodność, a następnie wrzucają ofiary do
ognia, pozwalając im spłonąć i odpłynąć wraz z aromatycznym
dymem ku niebu, niczym wiadomość dla bogów.
Teraz, już
nic nie przeszkadza wesołej gromadzie rozpocząć biesiadę.
Radośnie oddają się wspólnej zabawie, tańcząc, śpiewając,
delektując się smakowitym jadłem i mocnymi napitkami, o działaniu
zdecydowanie rozweselającym. Zabawie towarzyszy ogień, żywioł o
szczególnej mocy oczyszczania. Dlatego młodzi mężczyźni
popisując się swoją sprawnością, skaczą przez płomienie,
oczyszczając się w ten sposób ze złych mocy, chorób i
nieszczęść. Do skoku przez ognisko szykują się również pary –
kobieta i mężczyzna, mocno trzymając swe dłonie, oczyszczają
swoje małżeństwo i sprowadzają na nie radość, pomyślność i
płodność. Gospodarze, z pochodnią w dłoni, obchodzą swoje
domostwa i zagrody, aby zapewnić im bezpieczeństwo i ochronę przed
złymi siłami. Wszystko dzięki świętej mocy żywiołu ognia.
To magiczne
święto żywiołów ma specjalny wymiar dla dziewcząt i kobiet.
Mocno wierzą, że w tą najkrótszą noc w roku ułatwiony jest
kontakt z zaświatami, a tym samym wszelkie magiczne rytuały mają
ogromna silę oddziaływania. Dlatego, prześcigają się we wróżbach
i odczytywaniu magicznych znaków, przepowiadając przyszłość z
kwiatów polnych, które należy zrywać w całkowitym milczeniu, z
rumianku i kwiatów dzikiego bzu, z cząbru, ze szczypiorku, z
siedmioletniego krzewu kocierpki, z bylicy i z innych roślin. Tej
nocy, nawet woda w studni niosła przepowiednie.
Młode
kobiety doskonale wiedzą, że w tą noc, szczególną, mają
niepowtarzalną szansę, aby sprawy swojego zamążpójścia wziąć
w swoje ręce, ujmując głowie rodziny obowiązek swatania. No i, co
chyba istotniejsze, na męża mogą wybrać tego, który bliższy
jest ich sercu. Dlatego, w pełni świadome mocy magicznych zaklęć
tej nocy, od rana młode dziewczyny zbierają zioła i kwiaty, które
będą wypełniać magiczne rytuały.
Jednym z
nich są wianki uplecione z zebranego kwiecia i puszczone na wodę
pobliskiej rzeki, w nadziei, że przy szczęśliwej pomocy żywiołów,
podarują im męża... bo jak mówi rytuał wróżby, mężem
dziewczyny będzie mężczyzna, który wyłowi jej wianek z wody. A
młodzi mężczyźni dokładnie widzą z pobliskich zarośli, która
z dziewcząt puszcza wianek i mogą śledzić ten upatrzony, aby
wyciągnąć go z wody w dogodnym momencie, czasem pokonując
konkurencję. Każdy, który dzięki sprytowi i zręczności zdobywa
poplątane kwiecie, wraca do gromady, aby odnaleźć jego
właścicielkę. Jeśli jednak taki wianek popłynie daleko i nie
trafi w ręce młodzieńca, dziewczyna będzie musiała poczekać
jeszcze na swojego mężczyznę. Najgorszą wróżbę przynoszą
wianki, które zaplątują się w zarośla lub toną, bowiem dla
takiej dziewczyny nie było szans na zamążpójście w ogóle i
wróżyło jej to staropanieństwo.
Ale nawet
dla tych nieszczęśnic, których wianek nie znalazł właściciela,
ta noc dawała wciąż szansę. Muszą tylko zdobyć wonną roślinę
magicznie przyciągającą mężczyzn, nasięźrzał. Roślina ta, ma
to do siebie, że ujawnia swoją moc dopiero wtedy, gdy zostanie
zerwany w określony sposób. Dziewczyna, chcąc zdobyć serce
upatrzonego mężczyzny, musi więc wykazać się nie lada
determinacją i upatrzywszy za dnia miejsce, gdzie rośnie
nasięźrzał, musi iść tam o północy nago, z rozpuszczonymi
włosami, skąpana w nocnej rosie, stanąć tyłem - żeby jej diabeł
nie porwał – i rwać go, wymawiając formułę magiczną, która
jeszcze wzmacnia działanie rośliny:
„Nasięźrzale, nasięźrzale, Rwę cię śmiale, Pięcią palcy, szóstą, dłonią,
Niech się chłopcy za mną gonią; Po stodole, po oborze, Dopomagaj, Panie Boże".
Teraz zyskawszy magiczną moc, roślina pozostawi na skórze dziewczyny woń, która przyciągnie do niej mężczyzn, a wśród nich tego wybranego, który uczyni ją szczęśliwą tej magicznej nocy i nie tylko...
W taką noc,
w lesie, nie tylko dziewczęta szukają swojego sposobu na szczęście.
Są też śmiałkowie, którzy udają się w samotną wyprawę na
poszukiwanie najwspanialszego trofeum – kwiatu paproci, zwany też
kwiatem perunowym***. Ten kwiat, który zakwita tylko w tą jedną
jedyną noc w roku, jest jednak arcytrudnym do zdobycia. Może go
znaleźć tylko człowiek sprawiedliwy, bez skazy na sumieniu, który
nigdy nikomu nie wyrządził krzywdy, a rośliny, którą można
dostrzec tylko w okamgnieniu, chronią widzialne i niewidzialne
straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował
się do perunowego kwiatu zbliżyć. Nagroda za jego odnalezienie
jest niebagatelna, bo to bogactwo, siła i mądrość.
Są tacy,
którzy mówią, że kwiat ten w ogóle nie istnieje, a jego
poszukiwanie to strata czasu i złudne nadzieje na jego magiczną
moc. Jednak, nawet jeśli nie znajdziesz owego kwiatu, możesz zawsze
natknąć się w lesie na dziewczynę, która poszukuje swojego
sposobu na bycie upragnioną i pożądaną i z nią razem posmakować
radości z cielesnych uciech.
Bo nie jest
tajemnicą, że tej nocy pary, połączone wiankiem czy wonią
nasięźrzału, pod osłoną mroku oddadzą się upragnionym
zmysłowym igraszkom, które w tym czasie są wolne od gniewu bogów,
grzechu czy obrazy obyczaju.
*Legenda
zaczerpnięta z jednej ze słowiańskich pieśni.
** człowiek
grający na dawnym, prymitywnym ludowym instrumencie smyczkowy
***Kwiat
paproci nazywany był też perunowym kwieciem, od imienia
słowiańskiego boga burz Peruna. Napięcie w przyrodzie podczas burz
miało sprzyjać kwitnieniu tej rośliny.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A ja tam nie
byłam, i z nimi się nie bawiłam, ale naprawdę chętnie oddałabym
się rytuałom Nocy Kupały. :)))
Kupalnocka
to najważniejsze pradawne święto Słowian w najkrótszą noc w
roku, pełne radości, przepychu, cielesnych uciech i potężnych
zabiegów magicznych, które zapewniały pomyślność na nadchodzący
czas. Wierzono, że ta noc, to moment zjednoczenia wszelkich
przeciwieństw. Po pierwsze: ognia i wody, dwóch najsilniejszych
żywiołów, które niosą w sobie zarówno zagrożenie, jak i
oczyszczenie. Także Słońca i Księżyca, czyli światła i
ciemności. W Noc Kupały czczono także burzę i pioruny. Piorun
uderzający w ziemię to znak męskiej siły i kobiecej uległości.
Pewnie trafia celniej niż cienka strzała Amora. ;)
Tej nocy,
ład łączył się z chaosem, a magia wkraczała w zwyczajność.
Jednoczyli się więc i ludzie, paląc ogniska, śpiewając, tańcząc,
zażywając pierwszych kąpieli w rzekach i jeziorach. Noc Kupały
była świętem wspólnoty. I tylko w tę jedyną noc, surowe u
Słowian normy społeczne odchodziły w zapomnienie. Połączyć się
mogły bezkarnie, pod osłoną ciemności, także dwa inne, silne
żywioły: kobieta i mężczyzna. Najprawdopodobniej, zabawie
towarzyszyły swobodne zachowania, bo gdzieś w ciemności tej
magicznej nocy znikały nawet bariery moralne.
Nocy Kupały
nie należy mylić z Nocą Świętojańską. Tę obchodzimy 23
czerwca w Wigilię Św Jana. Z tradycją Nocy Kupały próbowało
walczyć chrześcijaństwo. Prastary obyczaj magii i radosnego
szaleństwa był tak silny, że nowoochrzczeni poganie nie chcieli z
niego zrezygnować. Jednak zupełnie nie licował z zasadami
głoszonymi przez Kościół. Skuteczniejszą metodą od
przeciwdziałania były próby dostosowania tradycyjnych obrzędów
do nowej religii, dlatego obchody letniego przesilenia skojarzono z
obchodzącym swoje święto następnego dnia Janem Chrzcicielem. W
ten sposób Noc Kupały stała się Nocą Świętojańską.
Dziś,
obchodzimy przeróżne święta i dni specjalne, niekoniecznie
wywiedzione z naszej rodzimej, słowiańskiej kultury, gdy tymczasem
mamy własne, tak niesamowite jak Noc Kupały!
Czy macie
ochotę na uczczenie tego wspaniałego święta?... celebrując
radość, miłość i zmysłowość, a także współistnienie
wszystkich przeciwieństw, dających naszemu istnieniu wielowymiarowy
smak.
My dzisiejsi
Słowianie, chcąc należycie uczcić Noc Kupały, powracając do
naszych pradawnych korzeni, możemy spędzić ten czas z kimś
bliskim sercu lub w większym gronie przyjaciół, aby podkreślić
ten element jednoczenia się. Taniec, śmiech i zabawy przy ogniu,
który równie dobrze zastępują świece, w wersji romantycznej tej
nocy. :) Do tego coś pysznego do jedzenia.
Słowianie
jedli mięso i ryby, chętnie używali ziół, miodu i olejów. Jako
napój, chętnie sięgali po lekkie piwo z jęczmienia i pszenicy z
dodatkiem chmielu. My, współcześni Słowianie, celebrując Noc
Kupały możemy posmakować prostych potraw, szukając inspiracji w
kuchni wiejskiej, preferującej świeże sezonowe produkty.
Jeśli uczta
ma być także miłosna, warto zastosować afrodyzjaki w posiłku
oraz położyć nacisk na gesty, które zbliża nas do
współbiesiadników, np. jedzenie palcami, odrywanie kęsów,
maczanie w sosie, oblizywanie, podawanie sobie kęsów do ust.
A my
kobietki, dzisiejsze Słowianki, chociaż od nacierania się
nasięźrzałem, zdobytym z takim trudem, wolimy zapach perfum, nie
zapominajmy jednak, że Noc Kupały to tez święto kobiecości i
swobodnego okazywania naszej zmysłowej natury, Jestem pewna, że
doskonale wiecie jak celebrować ten aspekt kupalnocki ;)




chciała by chciała ...
OdpowiedzUsuńa to już tuż tuż...
zgłaszam się na ochotnika na kupałową nockę
nawet się tym zielskiem smarować nie musisz :)
--
PrL
hahahahaha...
Usuńczyli nie muszę brykać po nocy w ciemnym lesie z gołym tyłeczkiem, oczywiście pociętym przez komary?... że o kleszczach nie wspomnę:/
No, ale gdzie cały suspens i kultywowanie pradawnej słowiańskiej tradycji? ;)))
z obawy o kleszcze przemyślę miejsce jeszcze
OdpowiedzUsuńłąka ognisko i trzy drzewa chyba wystarczą
do tego wino i śpiew
i zatańczysz z tym gołym tyłeczkiem przy księżyca blasku
--
PrL
A element jednoczenia, wspólnota, gromada? ;)))
Usuńhmmm ....
OdpowiedzUsuńnajwiększym zagrożeniem przy seksie ....grupowym ...
no można zostać pominiętym
wolę jednak bardziej kameralnie
To już chyba za daleko odbiegamy od sedna tradycji Słowian :)
OdpowiedzUsuńApeluję do organizatora o niezwłoczne podjęcie wszelkich koniecznych modyfikacji scenariusza, celem zadośćuczynienia tradycji! ;)))
ok
OdpowiedzUsuńmoże być modyfikacja ...
ja się nawalę pszenicznym piwem , a Ty pójdziesz wianki puszczać i się zielskiem nacierać ....
echhh
No nieeee! Z tak bogatej barwnej tradycji wybrać napitki pszeniczno-chmielowe?!
OdpowiedzUsuńTo ja zdecydowanie wolę wianki i zielsko;)
I mam nadzieję, że jak najwięcej osób zdecyduje się celebrację tej magicznej nocy... bez względu na scenariusz ;)
Zamówiłem żuczki, komary i ćmy
Usuńzaproszę też jedną mróweczkę
zapalam już ognisko i starosłowiańskiego grilla
zielska nakosiłem , na wianek , żeby było co zerwać wystarczy :)
gitara i śpiew ......
dziś nadeszła noc kupały
planowałem tydzień cały
zaprosiłem koleżanki
będą dzisiaj tracić wianki
:):):)
-
PrL