Tohubohu!

piątek, 2 grudnia 2016
data:post.title
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że coś tu jest nie tak; że w nasze życie wkradł się element zamętu, niezrozumienia, zagubienia i bałaganu. Mam na myśli zaburzenie stanu równowagi, który trzymał ten świat od milionów lat. Ta swoista naturalna harmonia została stworzona przez dwie energie, co prawda przeciwstawne sobie, ale współdziałające i uzupełniające się; podzielne, ale bardzo od siebie zależne; podtrzymujące się, a jednocześnie przenikające siebie nawzajem. Słońce i Księżyc, zimno i gorąco, północ i południe, aktywność i bierność, smutek i radość, dominacja i uległość, czarne i białe... przecież to właśnie te, jak i wiele innych przeciwieństw, kreuje naszą rzeczywistość. Z jednej strony, każda z tych par razi odmiennością, a z drugiej strony, komponuje się w całość do tego stopnia, że nie wyobrażamy sobie, aby jedno mogło istnieć bez drugiego.
Skąd więc pomysł, aby kobiecie i mężczyźnie odebrać ich naturalnie przeciwstawne energie i sprowadzić do równości? To kosmiczna pomyłka! Tohubohu*!

Bycie kobietą i mężczyzną nie jest tylko sprawą biologii, choć biologia jest tu oczywiście podstawą. Przez całą historię naszej cywilizacji, ten dualizm płciowy służył jako pewien model, wokół którego porządkował się świat. Im bardziej te dwa elementy współdziałają ze sobą, tym bardziej harmonijny staje się świat wokół. Mężczyzna i jego cechy osobnicze to pierwiastek, który wprowadza pewien porządek i ład; natomiast kobieta jest, w tym duecie, elementem bardziej żywiołowym, który z powodu swojej emocjonalności wprowadza pewien chaos....ale oczywiście twórczy :), bo niezbędny dla mężczyzny, po to, by mógł wykazać się swoją siłą i kreatywnością, aby cokolwiek zbudować. Pogląd, że w tym układzie kobieta jest tym elementem słabszym to tylko pozory. Mężczyzna, owszem, porządkuje i buduje, ale żeby mógł to czynić musi mieć pewien materiał, który podda się jego oddziaływaniu, „ulegnie” mu; z którego skonstruuje nowy stan rzeczy. Chyba dlatego właśnie, z jednej strony jest kobieta, wyposażona przez naturę w cechy, które dają jej szeroki wachlarz możliwości, aby prowokować i burzyć spokój mężczyzny, ale jednocześnie, inspirować go i urzekać swoją osobą. To musi współgrać właśnie tak, aby między tymi dwiema przeciwstawnymi energiami pojawiało się iskrzenie, którego szuka każdy, kto pragnie pełnej namiętności i emocji relacji.

Czy, dziś, tu i teraz, kobieta i mężczyzna są sobie w ogóle potrzebni?

Właściwie, różnice między płciami zanikają, stają się coraz mniej pożądane. Kobiety niczym nie ustępują mężczyznom... potrafią to, co oni, zachowują się jak oni, a kobieta, która nie potrzebuje mężczyzny staje się swego rodzaju symbolem naszych czasów. A tymczasem, to jest właśnie dysharmonia, zaburzenie stanu równowagi... stan rzeczywistości, gdzie energie stale przenikające się, ocierające o siebie, prowokujące i inspirujące siebie nawzajem, nagle mają ogromne trudności, aby znaleźć ten drugi, niezbędny do pełnej egzystencji biegun.
Myślę, że właśnie w tym tkwi problem nieudanych związków, zdegradowanych osobowości, a także, coraz liczniej siejących spustoszenie, stanów depresyjnych. Dlatego, kobiety narzekają na mężczyzn, którzy nie potrafią współtworzyć z nimi ich świata, a mężczyźni tęsknią za kobietami, które nie narzucają im ich sposobu myślenia i postrzegania rzeczywistości.
Jeśli mam rację, to oznacza, że problem tkwi w kobietach i w mężczyznach równocześnie. Kobiety, podejmując ekspansje, po to, by udowodnić samym sobie, że są lepsze niż są, odbierają mężczyznom fragment terytorium, którego oni nigdy nie powinni dać sobie odebrać. Ale niestety, ustępują pola w sprawach, które są fundamentalne dla ich poczucia wartości, a może bardziej tożsamości...albo jednego i drugiego, co gorsze.

Pierwotne mechanizmy społeczne i płciowe są dość mocno w nas zakorzenione, żebyśmy nie wiem jak temu zaprzeczali, i nawet ta nowoczesna cywilizacja konsumpcji pełną gębą nie jest w stanie ich stłumić. Jednak, sytuacja społeczna i ekonomiczna zupełnie nie sprzyja realizacji tych instynktów. Tylko właściwie dlaczego? Wszak bogate, kolorowe czasy powinny sprzyjać rozwojowi i sukcesom.
Niestety, nie do końca.
Wolny rynek, konkurencja, dynamicznie zmieniający się rynek pracy sprawił, że wielu mężczyzn straciło poczucie stabilności, znajdując się w sytuacji, gdy o sukces jest coraz trudniej. Sukces... to on właśnie determinuje mężczyzn. Oczywiście, nie należy spłycać tego terminu jedynie do stanu posiadania, bo w zależności od osobowości mężczyzny, od jego aspiracji życiowych i ambicji, zależy czym ten sukces jest mierzony. Wymiar finansowy sukcesu nie jest bez znaczenia, bo to on daje podstawę swobodnej, komfortowej egzystencji tego mężczyzny, a tym samym może on zaoferować dobre warunki swojej partnerce i rodzinie. Kiedy mężczyzna osiąga sukces czuje się spełniony i wartościowy, realizuje swoje pragnienia i pasje. Czuje się tym wygranym i wówczas jest w stanie wypełniać przypisaną mu przez naturę rolę przywódcy, dominanta.
Kobiety, moim zdaniem, zdecydowanie bardziej potrzebują poczucia satysfakcji i akceptacji, aby poczuć się spełnioną i dowartościowaną, chcianą i pożądaną. Ich sukces budują nieco inne elementy składowe. Jednakże ostatecznie, to tak naprawdę, oczekiwania jakie stawiane są obu płciom sprawiają, że w przypadku mężczyzn zdobycie odpowiedniego statusu materialnego i społecznego decyduje o szacunku do niego i uznaniu go za pełnowartościowego. Co więcej, mężczyzna toczy swoją „walkę” na dwóch równoległych płaszczyznach... tworząc własny wizerunek i status, równocześnie rywalizując z innymi mężczyznami. To dopiero w porównaniu z innymi może on obiektywnie ocenić miarę swojego sukcesu, ale też niestety, nabawić się frustracji.
Należy pamiętać, że ten system zależności ma również tą drugą stronę, czyli reakcję na brak sukcesu. Zauważyliście, że mężczyzna naznaczony życiowymi niepowodzeniami dużo częściej popada w marazm, lub co gorsze w nałogi. Utrata pracy często skutkuje degradacją jego relacji z ludźmi i wycofaniu się z wszelkiej aktywności. Kobiety, w podobnej sytuacji, reagują nieco inaczej. Najczęściej mobilizują się i szukają rozwiązań, podejmują nawet drobne przedsięwzięcia, które przybliżają je do rozwiązania problemu chociaż o milimetr. I wcale nie jest to niczym dziwnym, ani nietypowym. Mężczyzna, bowiem, rozlicza siebie z roli. jaką instynktownie czuje, że powinien wypełnić, i jeśli nie osiągnie poziomu, który dla niego samego jest zadowalający, uzna to za porażkę. On potrzebuje bardziej spektakularnych, wymiernych rezultatów, by poczuć, że jest lepiej.
Myślę, że w tym miejscu powstaje bardzo duże pole do nieporozumień. Kobieta nigdy nie zrozumie, co czuje i jak odbiera ten sam fragment rzeczywistości mężczyzna, i wzajemnie. Tylko, czy aby na pewno, oni muszą starać się to zrozumieć?
Czy nie prościej jest zaakceptować, że jesteśmy różni i nigdy nie będziemy czuć i myśleć tak samo?

Czy, my kobiety, jesteśmy w stanie zaakceptować, że mężczyzna został tak skonstruowany, że chce być wyżej niż kobieta?
Chce mieć lepszą pracę, większe zarobki i oczywiście więcej siły fizycznej. Na takie stwierdzenie, wiele kobiet oburzy się i natychmiast zrobi wszystko, aby udowodnić, że wcale nie są gorsze. Będą walczyć o swoją podmiotowość, żeby na końcu stwierdzić, że brakuje im właśnie takich mężczyzn... zdecydowanych, stanowczych, pewnych siebie.
W tej całej rywalizacji i „walce” o równość, zapominamy, dlaczego mężczyźni potrzebują tej wyższości nad kobietą. Bo przecież, mężczyzna nie pragnie tego sukcesu tylko dla samego siebie. Pełnię satysfakcji i poczucia spełnienia daje dopiero konsumpcja tegoż sukcesu. Niemal na pewno, motorem działania jesteśmy MY. Mężczyźni uwielbiają robić na nas wrażenie:) Chcą być dla nas nie tylko oparciem, ale również autorytetem. To właśnie kobieta staje się swego rodzaju lustrem, które odbija sukces mężczyzny:)


*z  ang. chaos, zagubienie, zachwianie ładu

10 komentarzy

  1. Chapeau bas!

    :)

    W samo sedno!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie nikt nie wmówi , że białe jest białe , a czarne jest czarne

    Jest takie - jakie ja chcę by było ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jakie jest?...
    Co według Ciebie jest stanem równowagi, porządkiem i harmonia?

    OdpowiedzUsuń
  4. Często jest w odcieniach szarości
    Najlepiej jest się kierować tzw zdrowym rozsądkiem ,
    często ustąpić w sprawach błahych , by stanowczo swoje zdanie wypowiedzieć w sprawach zasadniczych.
    I wtedy nie ma miejsca na ścieranie się płci , walkę kto kogo ...
    Pozwalać Kobiecie na dużo , czasem , aż nadto
    Ale wiedzieć kiedy w stół uderzyć
    I wtedy jest porządek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam... jak bardzo tęsknie do tego kiedyś... spełniona... oddaniem, jednakże to mężczyzna sprawił, że się zmieniłam, albo zwyczajnie źle trafiłam. Tęsknię... za pewnym stanem...

    OdpowiedzUsuń
  6. nie ma co żyć tęsknotą
    trzeba brać życie za rogi i walić w pysk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak... to prawda... tylko ten pysk, już jest nieźle obity ;)

      Usuń
    2. pysk nie szklanka

      a życie jedno jest i trzeba go przeżyć jak najpełniej
      i marzenia realizować miast śnić
      tak , żeby się rumienić .... i pomijać pikantne fragmenty podczas opowiadania dobrych czasów wnukom
      hmmmm......
      najlepiej jakby trzeba więcej omijać niż opowiadać :):):)

      Usuń
  7. :) kusząca perspektywa... tak, pysk to nie szklanka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. co innego gdyby w d*** lać , może na pół pęknąć :)

    OdpowiedzUsuń