Nie jestem w
stanie zliczyć, ile razy ze znajomymi toczyliśmy dyskusje i
rozmowy, prześcigając się w opowieściach z przeszłości - a
każdy z nas ma wiele do powiedzenia, dlatego możemy tak godzinami.
W tych sentymentalnych pogaduchach inspirujemy się wzajemnie, bo
ktoś zaczyna historię, w której pojawia się na przykład stodoła
i natychmiast kolejna osoba już przypomina sobie historię z
własnego życia, w którym stodoła miała jakieś znaczenie, choćby
epizodyczne. I tak opowieści snuja się na zakładkę... Uwielbiam
te rozmowy, chociaż nie raz ktoś z nas wtrąci, że zachowujemy się
jak grupa seniorów-emerytów, którzy wspominają przeszłość
oddalającą się nieubłaganie, podkreślając nasze przemijanie. A
jednak, myślę, że powód, dla którego tak lubimy te wspominki,
jest zupełnie inny. To zwyczajnie tęsknota!
Zobaczcie,
ludziom z mojego pokolenia 30+, przyszło żyć w naprawdę ciekawych
czasach. Ja już pomijam aspekt przemian historycznych,
społeczno-politycznych, szalenie ważnych dla naszego osobistego
rozwoju również. Ale teraz mam na myśli coś innego, inny aspekt
naszej egzystencji.
Ostatnio, 5
letnia córeczka mojej koleżanki marudziła okrutnie i nie miała
weny do żadnej zabawy, chwyciła więc zachęcająco połyskujący
nowiutki smartphone mamusi. Ta oczywiście, wykazała się refleksem
i zabrała dziecku drogą zabawkę, wyciągając z szuflady jakiś
stary model telefonu komórkowego, chcąc uciszyć ostre protesty
dziecka. Mała wzięła do ręki ów sprzęt i natychmiast zaczęła
przesuwać palcem po małym wyświetlaczu zdezaktualizowanego modelu,
który oczywiście nie reagował. Wtedy dopadła mnie myśl, że to
kilkuletnie dziecko nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś takiego
jak klawisze. To chyba nieuchronnie prowadzi do tego, że jakieś
kolejne pokolenie ludzi, w ramach przystosowania do życia na
planecie Ziemia, będzie rodzić się z szóstym palcem u dłoni, do
obsługi dotykowych urządzeń właśnie!
Nie wiem jak
Wy, ale ja doskonale pamiętam świat bez telefonów komórkowych,
komputerów i telewizji kablowej i sama nie wiem jak my właściwie
wtedy żyliśmy, jak się umawialiśmy, jak wszędzie zdążaliśmy i
nawet się nie gubiliśmy. Gdy tymczasem dziś, bez jakiejś z wielu
wersji telefonu czy komputera z dostępem do internetu okazujesz się
być jednostką „niepełnowartościową”, w sensie przydatności
do życia. Bo oczywiście, brak takich gadżetów nie ujmuje Ci
mądrości, inteligencji czy poczucia humoru, ale tracisz na braku
dostępu do informacji, możliwości natychmiastowego skontaktowania
się z niemal każdym, niemal wszędzie, a także skorzystania z
całej ferii aplikacji, które czynią Twoje życie bardziej
efektywnym. Masakra!
A gdyby tak
na 48 godzin wyłączyć internet?!
Eh, już
słyszę protesty środowisk wszelkich od grupy Muchomorków w
przedszkolu, poprzez całą Facebookawą społeczność, aż do Panów
ze Stowarzyszenia Przedsiębiorców. No, ale poruszmy naszą
wyobraźnię i spróbujmy przewidzieć co się będzie działo :)
Pierwsze, co
przyszło mi do głowy, to problemy dzieciaków w szkole. Przecież
wtedy, najprostsza praca domowa w stylu : „Na jutro, przygotujcie
notkę biograficzną o Sienkiewiczu.” stanie się niczym zdobycie
Kilimandżaro. Połowa z nich, w ogóle nie będzie wiedziała kto to
Sienkiewicz, bo wujek Google zaniemówił, a kolejne pół, nawet
jeśli cokolwiek wiedzą o pisarzu, to kompletnie nie będą
wiedzieli jak znaleźć potrzebne szczegółowe informacje.
A dorośli?
Ilu z nas nie zapłaci rachunków, nie trafi pod adres docelowy, nie
zarezerwuje lotu i nie kupi najzwyklejszego prezentu, o tych
niezwykłych już nie mówiąc.
Przyznam, że
mnie osobiście, ta świadomość dołuje. Zaczynam się zastanawiać,
czy ludzie, którzy żyli w latach 80-tych czy 90-tych poprzedniego
stulecia, wcale nie takiego odległego, to byli tacy sami ludzie jak
dziś?! Dzieci bawią się kompletnie innymi zabawkami, w inne gry i
zabawy, młodzież totalnie odmiennie spędza wolny czas, a wszyscy
dorośli, bez względu na wiek, w jakiś sposób są uzależnieni od
całej masy gadżetów.
Czy
gdybyście mogli wybierać, chcielibyście, aby tamten czas wrócił?
Czas łażenia
po drzewach, zabaw w podchody i latania po kałużach na bosaka;
i czas,
kiedy trzeba było szukać nas po całej okolicy, żeby wreszcie
zagonić do domu;
czas, kiedy
ludzie musieli się spotkać, żeby ze sobą porozmawiać;
kiedy
wieczorem w oknach domów widać było przeróżnych odcieni światła
lamp, a nie migające błyski ekranów i wyświetlaczy...
Uważam, że
szczególnie dzisiejsze dzieciaki i młodzi ludzie, zostali
pozbawieni bodźców i całego wachlarza emocji, tak niezbędnych w
ich rozwoju, których żaden, nawet najbardziej wypasiony model cudu
techniki nie zastąpi.
Ja, bez
chwili namysłu, dałabym się zabrać do tamtego okresu, pomimo
świadomości wielu jego braków i często dość małego komfortu
życia. I możecie mówić, że jestem staromodna czy staroświecka,
ale to chyba wynik pewnej tęsknoty za sposobem, w jaki
współistnieliśmy ze sobą wtedy. Bo ja, zdecydowanie bardziej wolę
przebywać z ludźmi niż czytać ich wiadomości.
Na
szczęście, mam wokół siebie przyjaciół i znajomych, którzy
myślą podobnie i niespecjalnie muszę ich namawiać na oderwanie
się od tych cywilizacyjnych osiągnięć na rzecz spędzenia czasu
przy dobrej grze planszowej na przykład. Jednak, nawet wtedy, gdzieś
w tle błyskają ekrany i dźwięczą melodyjki smartfonów... i tak
już pozostanie.


Czy tęsknię ? Tak! Czy dał bym się tam z powrotem zabrać .. też TAK!
OdpowiedzUsuńTęsknię za czasami gdzie korciła mnie ciekawość co dziewczynka ma pod spódniczką i musiałem się postarać i dyskretnie tam zajrzeć, a nie wystarczyło to wygooglować i zobaczyć 1500 fotek tego pokroju.
Świat teraz biegnie niestety na skróty, podając gotowe rozwiązania ... zabija kreatywność i inwencje twórczą Jasia i Małgosi, oni z uśmiechem oddają się temu, mając wewnętrzne przekonanie że robią dobrze ... bo przecież Mariolka z Tomkiem tez maja FaceBook na komórce.
Wszystko ładnie , pięknie, technologia jest po to aby z niej korzystać ale o jednym zapomnieliśmy ... gdzie siniaki nabyte w gonitwie, gdzie rumieńce na twarzy które towarzyszą odkrywaniu czegoś co nowe ? że już nie wspomnę o takim fajnym dreszczyku emocji który nierozłącznie temu wszystkiemu towarzyszył !
Tego nie ma, daliśmy zabrać to sobie w zamian za obłe kształty tak ślicznych przecież laptopów i smartfonów .. zrobiliśmy to uśmiechając się przy tym, i mając przekonanie ze to dobry „interes”
Płakać pewnie będziemy jutro ! I mam nadzieje że trzymając się wspólnie za ręce (może jeszcze zanim wyrośnie nam 6 palec ?) :)