Co było, a nie jest...

poniedziałek, 28 marca 2016
data:post.title


Nie jestem w stanie zliczyć, ile razy ze znajomymi toczyliśmy dyskusje i rozmowy, prześcigając się w opowieściach z przeszłości - a każdy z nas ma wiele do powiedzenia, dlatego możemy tak godzinami. W tych sentymentalnych pogaduchach inspirujemy się wzajemnie, bo ktoś zaczyna historię, w której pojawia się na przykład stodoła i natychmiast kolejna osoba już przypomina sobie historię z własnego życia, w którym stodoła miała jakieś znaczenie, choćby epizodyczne. I tak opowieści snuja się na zakładkę... Uwielbiam te rozmowy, chociaż nie raz ktoś z nas wtrąci, że zachowujemy się jak grupa seniorów-emerytów, którzy wspominają przeszłość oddalającą się nieubłaganie, podkreślając nasze przemijanie. A jednak, myślę, że powód, dla którego tak lubimy te wspominki, jest zupełnie inny. To zwyczajnie tęsknota!

Zobaczcie, ludziom z mojego pokolenia 30+, przyszło żyć w naprawdę ciekawych czasach. Ja już pomijam aspekt przemian historycznych, społeczno-politycznych, szalenie ważnych dla naszego osobistego rozwoju również. Ale teraz mam na myśli coś innego, inny aspekt naszej egzystencji.
Ostatnio, 5 letnia córeczka mojej koleżanki marudziła okrutnie i nie miała weny do żadnej zabawy, chwyciła więc zachęcająco połyskujący nowiutki smartphone mamusi. Ta oczywiście, wykazała się refleksem i zabrała dziecku drogą zabawkę, wyciągając z szuflady jakiś stary model telefonu komórkowego, chcąc uciszyć ostre protesty dziecka. Mała wzięła do ręki ów sprzęt i natychmiast zaczęła przesuwać palcem po małym wyświetlaczu zdezaktualizowanego modelu, który oczywiście nie reagował. Wtedy dopadła mnie myśl, że to kilkuletnie dziecko nie zdaje sobie sprawy, że istnieje coś takiego jak klawisze. To chyba nieuchronnie prowadzi do tego, że jakieś kolejne pokolenie ludzi, w ramach przystosowania do życia na planecie Ziemia, będzie rodzić się z szóstym palcem u dłoni, do obsługi dotykowych urządzeń właśnie!

Nie wiem jak Wy, ale ja doskonale pamiętam świat bez telefonów komórkowych, komputerów i telewizji kablowej i sama nie wiem jak my właściwie wtedy żyliśmy, jak się umawialiśmy, jak wszędzie zdążaliśmy i nawet się nie gubiliśmy. Gdy tymczasem dziś, bez jakiejś z wielu wersji telefonu czy komputera z dostępem do internetu okazujesz się być jednostką „niepełnowartościową”, w sensie przydatności do życia. Bo oczywiście, brak takich gadżetów nie ujmuje Ci mądrości, inteligencji czy poczucia humoru, ale tracisz na braku dostępu do informacji, możliwości natychmiastowego skontaktowania się z niemal każdym, niemal wszędzie, a także skorzystania z całej ferii aplikacji, które czynią Twoje życie bardziej efektywnym. Masakra!

A gdyby tak na 48 godzin wyłączyć internet?!
Eh, już słyszę protesty środowisk wszelkich od grupy Muchomorków w przedszkolu, poprzez całą Facebookawą społeczność, aż do Panów ze Stowarzyszenia Przedsiębiorców. No, ale poruszmy naszą wyobraźnię i spróbujmy przewidzieć co się będzie działo :)
Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to problemy dzieciaków w szkole. Przecież wtedy, najprostsza praca domowa w stylu : „Na jutro, przygotujcie notkę biograficzną o Sienkiewiczu.” stanie się niczym zdobycie Kilimandżaro. Połowa z nich, w ogóle nie będzie wiedziała kto to Sienkiewicz, bo wujek Google zaniemówił, a kolejne pół, nawet jeśli cokolwiek wiedzą o pisarzu, to kompletnie nie będą wiedzieli jak znaleźć potrzebne szczegółowe informacje.
A dorośli? Ilu z nas nie zapłaci rachunków, nie trafi pod adres docelowy, nie zarezerwuje lotu i nie kupi najzwyklejszego prezentu, o tych niezwykłych już nie mówiąc.
Przyznam, że mnie osobiście, ta świadomość dołuje. Zaczynam się zastanawiać, czy ludzie, którzy żyli w latach 80-tych czy 90-tych poprzedniego stulecia, wcale nie takiego odległego, to byli tacy sami ludzie jak dziś?! Dzieci bawią się kompletnie innymi zabawkami, w inne gry i zabawy, młodzież totalnie odmiennie spędza wolny czas, a wszyscy dorośli, bez względu na wiek, w jakiś sposób są uzależnieni od całej masy gadżetów.

Czy gdybyście mogli wybierać, chcielibyście, aby tamten czas wrócił?
Czas łażenia po drzewach, zabaw w podchody i latania po kałużach na bosaka;
i czas, kiedy trzeba było szukać nas po całej okolicy, żeby wreszcie zagonić do domu;
czas, kiedy ludzie musieli się spotkać, żeby ze sobą porozmawiać;
kiedy wieczorem w oknach domów widać było przeróżnych odcieni światła lamp, a nie migające błyski ekranów i wyświetlaczy...
Uważam, że szczególnie dzisiejsze dzieciaki i młodzi ludzie, zostali pozbawieni bodźców i całego wachlarza emocji, tak niezbędnych w ich rozwoju, których żaden, nawet najbardziej wypasiony model cudu techniki nie zastąpi.
Ja, bez chwili namysłu, dałabym się zabrać do tamtego okresu, pomimo świadomości wielu jego braków i często dość małego komfortu życia. I możecie mówić, że jestem staromodna czy staroświecka, ale to chyba wynik pewnej tęsknoty za sposobem, w jaki współistnieliśmy ze sobą wtedy. Bo ja, zdecydowanie bardziej wolę przebywać z ludźmi niż czytać ich wiadomości.
Na szczęście, mam wokół siebie przyjaciół i znajomych, którzy myślą podobnie i niespecjalnie muszę ich namawiać na oderwanie się od tych cywilizacyjnych osiągnięć na rzecz spędzenia czasu przy dobrej grze planszowej na przykład. Jednak, nawet wtedy, gdzieś w tle błyskają ekrany i dźwięczą melodyjki smartfonów... i tak już pozostanie.

1 komentarz

  1. Czy tęsknię ? Tak! Czy dał bym się tam z powrotem zabrać .. też TAK!
    Tęsknię za czasami gdzie korciła mnie ciekawość co dziewczynka ma pod spódniczką i musiałem się postarać i dyskretnie tam zajrzeć, a nie wystarczyło to wygooglować i zobaczyć 1500 fotek tego pokroju.

    Świat teraz biegnie niestety na skróty, podając gotowe rozwiązania ... zabija kreatywność i inwencje twórczą Jasia i Małgosi, oni z uśmiechem oddają się temu, mając wewnętrzne przekonanie że robią dobrze ... bo przecież Mariolka z Tomkiem tez maja FaceBook na komórce.

    Wszystko ładnie , pięknie, technologia jest po to aby z niej korzystać ale o jednym zapomnieliśmy ... gdzie siniaki nabyte w gonitwie, gdzie rumieńce na twarzy które towarzyszą odkrywaniu czegoś co nowe ? że już nie wspomnę o takim fajnym dreszczyku emocji który nierozłącznie temu wszystkiemu towarzyszył !

    Tego nie ma, daliśmy zabrać to sobie w zamian za obłe kształty tak ślicznych przecież laptopów i smartfonów .. zrobiliśmy to uśmiechając się przy tym, i mając przekonanie ze to dobry „interes”

    Płakać pewnie będziemy jutro ! I mam nadzieje że trzymając się wspólnie za ręce (może jeszcze zanim wyrośnie nam 6 palec ?) :)

    OdpowiedzUsuń