Lustereczko powiedz przecie...

czwartek, 10 marca 2016
data:post.title
Lustro...
Lubicie patrzeć na siebie w lustrze? Robić zabawne miny, przyjmować seksowne pozy, a co najważniejsze uśmiechać się do swojego odbicia? 

 
Kiedyś tego nienawidziłam. Patrzyłam w lustro jedynie w celach technicznych, to znaczy aby sprawdzić, że nic mi nie odstaje, nie sterczy, nie wykrzywia się, że nie ma nic, co mogłoby sprawić, że wyglądam gorzej niż muszę. Właściwie, to ja generalnie unikałam myślenia o sobie, dlatego nie zaglądałam w tą lustrzaną taflę zbyt głęboko. Postanowiłam przyjąć, że oto jestem taka właśnie i już. Nie zamierzałam zastanawiać się co, by było gdyby, bo nie jest i już. I z takim przeświadczeniem żyłam dość długo wierząc, że to właśnie jest akceptacja samego siebie. 
Tymczasem, sposób w jaki o sobie myślimy jest szalenie ważny. Może nam dodać skrzydeł i energii do wszelkich przedsięwzięć, nawet tych karkołomnych, ale równie mocno może zachwiać sensem robienia czegokolwiek w ogóle. Przez bardzo długi czas zupełnie nie wiązałam mojej niskiej samooceny z tym, że wszystko mi się nie udaje, że nic nie jest takie, jakbym chciała, no i co najważniejsze, ze wszystkim innym, którzy oczywiście byli ładniejsi, mądrzejsi, bardziej zaradni, wszystko szło jak po maśle.
A mój związek z mężczyzną? Był, bo był. Bo większość rówieśników i znajomych szła podobnym torem. Myślę, że osoba, która po pierwsze nie zna, a po drugie nie docenia swoich możliwości, nie jest w stanie zrealizować nawet połowy swoich planów, nie wspominając o marzeniach.

Aż nadszedł dzień, kiedy coś we mnie pękło i dało impuls do zmian...
No nie, nie było to żadne dotkniecie magicznej różdżki i siwy dym nie zmienił mnie tak radykalnie. Dlatego, jeśli już mowa o bajkach to zdecydowanie bardziej niż osławiony Kopciuszek, przekonuje mnie Brzydkie Kaczątko, bo takie przemiany nie dokonują się natychmiast na czyjekolwiek życzenie. To proces, który przede wszystkim wymaga zburzenia długo pielęgnowanego przekonania o tym, jaka jestem, a raczej o tym, kim nigdy nie będę i do czego się nie nadaje, a potem zbudowania nowego obrazu siebie.
Co prawda, zanegowałam przed chwilą Kopciuszka jako dobry przykład, ale spójrzmy na jego historie w trochę inny sposób. Przypomnijcie sobie bajkę o Kopciuszku i zmieńmy trochę jej przebieg. Pomyślcie, że do pierwszego spotkania przystojnego i szlachetnego księcia z pięknym i dobrym Kopciuszkiem dochodzi zanim nastąpi całe to magiczne zamieszanie. Jest duże prawdopodobieństwo, że książę dostrzeże w umorusanym Kopciuszku jej kobiece wdzięki i nawet zakocha się, jednak czy Kopciuszek jest w stanie przełamać swoje niskie poczucie wartości i chociaż przez chwilę spojrzeć na księcia jako mężczyznę, który jest nią zainteresowany? Założę się, że całą swoją uwagę dziewczyna poświęci na otrzepywanie przybrudzonej sukienki i ukrywanie dłoni zniszczonych ciężką pracą. Zrobi wówczas wszystko, żeby zapaść się pod ziemię, by ten przystojny arystokrata przestał już patrzeć na jej nędzną postać. A już na pewno, przez myśl jej nie przejdzie, że ten męski książę rzeczywiście może pragnąć właśnie jej.
To wszystko dlatego, że osoba pozbawiona poczucia własnej wartości nie potrafi zachowywać się naturalnie i swobodnie, nie umie też być spontaniczna. Zresztą, myślę, że większość kobiet, którym brakuje wiary w siebie w ogóle nie pomyśli o tym, aby pójść na przyjęcie, a tym bardziej takie wystawne.

Powiedzenie „czuć się jak Kopciuszek” dość mocno funkcjonuje w naszym języku
i oznacza dokładnie osobę, która nie czuje się ani gotowa coś z siebie dawać, bo niby cóż godnego uwagi może zaoferować, ani brać, bo niby jak ktoś tak nieatrakcyjny może ośmielić się oczekiwać czegokolwiek?

Doskonale znam to uczucie. Wiem też, jak wiele z Was ma w głowie wyobrażenia o tym, jaka powinna być kobieta, napompowane przez stereotypy i modele kreowane przez media, które skutecznie przeszkadzają w realizowaniu się w różnych kobiecych rolach, poprzez świadomość, że nigdy nie będziecie w stanie wypełnić tych warunków. Jeśli masz problem, aby odciąć się od tych obrazków promowanych przez reklamy i tabloidy, to zastanów się przez chwile, ilu ludzi z telewizji i okładek czasopism tak naprawdę jest szczęśliwych?
Nie ma wśród ludzkości tej Ziemi kogoś, kto byłby zadowolony z siebie w każdym aspekcie. Nawet, Ci faktycznie doskonali wewnętrznie i zewnętrznie wciąż chcą coś ulepszać, co niestety najczęściej przynosi opłakane skutki. Dzieje się tak dlatego, ponieważ poczucie własnego piękna nie ma nic wspólnego z tym, jak wyglądasz. Możesz w to wierzyć lub nie, ale takie są fakty.
To, jak wyglądamy i jak dobre ubrania nosimy nie determinuje szczęścia (tym bardziej, że większość tych łaszków są przecież wypożyczone do lansu;). Być szczęśliwym, to znaczy żyć w zgodzie z samym sobą, odnaleźć taki wizerunek i system wartości, który wpisze się w nasze potrzeby i pragnienia.
Nigdy nie będziesz taka, jak ktoś inny, dlatego myślenie w stylu „być jak Monica Bellucci” (to mój ideał kobiecego piękna:) zupełnie mija się z celem. Pomyśl, nie kim chciałabyś być, tylko jaka chciałabyś być Ty. Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zapytałam o to siebie, odpowiedź była natychmiastowa... „nie ma na świecie chirurga plastycznego który by się tego podjął”. No i znowu wpadałam w wykopany przez siebie samą dół, ale to się niestety zdarza dość często. W tej kwestii przyda się wsparcie z zewnątrz. Warto więc wybrać sobie taką osobę, która będzie swego rodzaju wsparciem. Zupełnie nie chodzi tu o to, aby ktoś wziął na siebie to, czego tak naprawdę tylko Ty sama możesz dokonać. Chodzi o to, aby ktoś cieszył się razem
z Tobą z każdego nawet najmniejszego sukcesu, ale też, i co może ważniejsze, podał rękę, kiedy wpadniesz w dół, który oczywiście sama sobie wykopiesz.


Jeśli rzeczywiście zechcesz cokolwiek zmienić w sposobie myślenia o sobie samej
i zaczniesz szukać tego kogoś, kto może zmienić Twoje życie... spójrz w lustro :)


Śniłam czyjś sen i przespałam wiosnę,
Zbudziłam się i mam nowy plan,
Teraz przede mną jest lato gorące,
A za mną klatka ze ścian.

Chcę damą być i chcę być natchnieniem,
Diwą kobiecych kaprysów i wad,
Dla jednych muzą, a dla innych snem,
Chcę stworzyć na nowo swój świat.

Ref.:
Już dziś chcę nie bać się słów,
Od dziś chcę sobą się czuć,
Już dziś chcę mieć, czego pragnę,
Chcę kobietą być!
Chcę znów pokochać do dna,
Chcę znów pożądać i brać,
Chcę czuć, że wszystko przede mną,
Chcę znów żyć, chcę być kobietą z moich snów...

Już nie chcę grać, udawać spełnienia,
Oddałam siebie - naprawiam swój błąd,
Chcę być kobietą, uwodzić spojrzeniem,
Nie chcę być planem i grą.

Chcę mieć znów czas na swoje słabości,
Chcę decydować, z kim tańczę i śpię,
Nie chcę już słyszeć, że nie wolno mi
Być taką kobietą, jak chcę.

Chcę znów pokochać do dna,
Chcę znów pożądać i brać,
Chcę czuć, że wszystko przede mną,
Chcę znów żyć!
Chcę być kobietą z moich snów!
Chcę być kobietą z moich snów!
Już dziś!













2 komentarze

  1. Największym koszmarem człowieka może być fakt, że sam sobie już nie umie pomóc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wtedy warto zwrócić się o pomoc z zewnątrz. Nawet jeśli nie znajdzie się jej wśród zaprzyjaźnionych osób, to są specjaliści. Tyle, że decyzja o szukaniu i przyjęciu pomocy tez należy do nas.

      Usuń