Człowiek
jest istotą szalenie zmysłową. Dostaliśmy do tego doskonałe
narzędzia i powinniśmy wykorzystywać je przede wszystkim do
sprawiania sobie przyjemności. Nie będę tu nawet próbowała
licytować się, który z naszych zmysłów jest najważniejszy,
najpotrzebniejszy, czy jakiekolwiek inne naj...
Dziś od
samego rana, w ferworze przedświątecznych zakupów, porządków i
kulinarnych przygotowań, atakują mnie przeróżne zapachy. Jak się
okazuje nasz nos potrafi rozpoznać co najmniej 10tys. rozmaitych
aromatów, które jako bodźce są przekazywane dalej do mózgu. Ale
ta liczba to i tak jest kiepski wynik, w porównaniu z niezwykłym
węchem innych ssaków. W konsekwencji, nawet ta sama woń,
oddziaływając na receptory mózgowe wywołuje u różnych ludzi
całkowicie inne emocje. To dlatego zapachy, który u innych wywołują
krzywy grymas, dla mnie mogą być przyjemne i poprawiają mój
nastrój. Łapię się na tym, że coś co dość agresywnie drażni
moje nozdrza, może sprawić, że chcę to poczuć jeszcze raz i
delektować się tym. Zapach płynu do szyb czy środka do pastowania
podłóg albo zapach farby drukarskiej w świeżo zakupionej książce
czy zapach skórzanego paska.
A czy macie
czasem tak, że określony zapach przywołuje obraz jakiejś
sytuacji, a za nią jakąś sekwencje zdarzeń z przeszłości? Jak
głoszą znawcy materii, informacja o zapachu jest przechowywana w
pamięci długotrwałej i ma silny związek z pamięcią emocjonalną.
Zapewne dlatego znajome zapachy przywodzą na myśl wspomnienia,
nawet dokładne sceny, słowa i uczucia. Można powiedzieć, że
zmysł powonienia dysponuje szybką ścieżką dostępu do
najbardziej decyzyjnych struktur w naszym mózgu. Omija świadomość
i od razu motywuje do określonych emocji. Nie wiem czy mogę to tak
nazwać, ale to takie „aromatyczne wspomnienia”.
Dokładnie
tak działa na mnie zapach wędzonego mięsa. Nieodłącznie kojarzy
mi się to z aromatem, który kilka razy w roku wchodził do mojego
rodzinnego domu wraz z ojcem i całą stertą wędzonych wyrobów
domowej roboty. Wędzone kiełbasy, schaby i ryby do dziś powodują,
że na chwilę mrużę oczy i uśmiecham się i wydaję cichy,
przeciągły pomruk.:)
Myślę, że
właśnie te nieocenione zdolności naszego nosa powodują, że sami
chętnie kreujemy naszą zapachową rzeczywistość. Obecne w naszych
łazienkach, sypialniach i kuchniach wszelkiej maści świece,
kadzidełka, odświeżacze czy te najbardziej naturalne aromaty darów
ziemi, takich jak kwiaty czy owoce, pomagają nam dodać charakteru
naszym wnętrzom czy też umilić czas, który w nich spędzamy.
Ogromna
różnorodność zapachów i, co się z tym wiąże, reakcji na nie,
jest powodem, dlaczego są tak popularnym narzędziem, chętnie
wykorzystywanym przez marketing (tzw. aromamarketing), aby nas
uwodził i sprawiał, że nasza ręka sięgnie po ten właśnie
produkt. Wykorzystanie nawet niewyczuwalnych zapachów, jakimi są
syntetycznie wytwarzane feromony, zdecydowanie zmienia nastawienie do
zakupu, wydajność pracowników czy stosunek klientów do konkretnej
firmy.
Ogromne
uznanie w oczach zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej, zyskały
perfumy. Stały się one czymś więcej niż tylko ładnym zapachem.
Te substancje zapachowe, w których komponowaniu prześcigają się
firmy kosmetyczne, stanowią doskonałe uzupełnienie stroju,
wzbogacając go oraz akcentując pewne elementy naszej osobowości.
Perfumy to produkt, z którego przyjemność czerpią dwie strony. Z
jednej, nadawca sygnałów zapachowych, czyli ich użytkownik, nosząc
na sobie zapach, zapewnia sobie komfort świeżości i poprawia swój
nastrój, oraz adresat, czyli nastawione na odbiór wrażliwe
receptory osób, u których zapach ten budzi zachwyt i pożądanie.
Znam mężczyznę, który otwarcie przyznaje, że kiedy czuje taki
lekko duszący, korzenny zapach na kobiecie, pozostaje kompletnie pod
jej wpływem. ;) A to dlatego, że zapach jest również
afrodyzjakiem, któremu już od najstarszych czasów, przypisywano
rolę potężnego bodźca seksualnego. Jednym z najbardziej
poszukiwanych afrodyzjaków był cybet – wydzielina gruczołów
okołoodbytowych jednego z afrykańskich drapieżników, aromatem
przypominająca miód. Dziś, to jeden ze składników mieszanek
zapachowych, podobnie jak piżmo (wydzielina z gruczołów samca
piżmowca) czy ambra (pochodzi z przewodu pokarmowego kaszalota).
My, także
posiadamy nasze osobiste, specyficzne dla każdego z nas feromony,
które rozsiewamy wokół. To tak naprawdę niewyczuwalne, lotne
substancje chemiczne obecne w pocie, śluzie i innych wydzielinach,
które działają w sferze podświadomości i umyśle, osób, które
je odbierają. Na przykład, zapach ciała kobiety zmienia się na
przestrzeni jej cyklu miesięcznego i podobno mężczyzna potrafi
wyczuć jej okres płodny, ponieważ zapach wydzielany w czasie
owulacji stanowi swego rodzaju zachętę do zbliżeń intymnych, co
stanowi sprytny zabieg, aby gatunek ludzki wciąż trwał i trwał
;). U kobiet, z kolei podczas owulacji wrażliwość na zapachy
znacznie się zwiększa, co zawdzięczają wpływowi hormonów na
śluzówkę nosa.
Węch, to
jeden z najmniej docenianych zmysłów, bo we współczesnym świecie
postawiliśmy na inne zmysły. Tymczasem, jest on prawdziwym mistrzem
rozpieszczania zmysłów i przywoływania wspomnień. Pamiętajcie o
tym, gdy w czasie tych świąt do waszych nozdrzy będą docierać
aromaty potraw oraz świeżość wiosennego powietrza.
Niech ten
świąteczny czas pozostawi wiele przyjemnie pachnących wspomnień:)




Prześlij komentarz