Upojenie powonieniem...

piątek, 25 marca 2016
data:post.title

Człowiek jest istotą szalenie zmysłową. Dostaliśmy do tego doskonałe narzędzia i powinniśmy wykorzystywać je przede wszystkim do sprawiania sobie przyjemności. Nie będę tu nawet próbowała licytować się, który z naszych zmysłów jest najważniejszy, najpotrzebniejszy, czy jakiekolwiek inne naj...

Dziś od samego rana, w ferworze przedświątecznych zakupów, porządków i kulinarnych przygotowań, atakują mnie przeróżne zapachy. Jak się okazuje nasz nos potrafi rozpoznać co najmniej 10tys. rozmaitych aromatów, które jako bodźce są przekazywane dalej do mózgu. Ale ta liczba to i tak jest kiepski wynik, w porównaniu z niezwykłym węchem innych ssaków. W konsekwencji, nawet ta sama woń, oddziaływając na receptory mózgowe wywołuje u różnych ludzi całkowicie inne emocje. To dlatego zapachy, który u innych wywołują krzywy grymas, dla mnie mogą być przyjemne i poprawiają mój nastrój. Łapię się na tym, że coś co dość agresywnie drażni moje nozdrza, może sprawić, że chcę to poczuć jeszcze raz i delektować się tym. Zapach płynu do szyb czy środka do pastowania podłóg albo zapach farby drukarskiej w świeżo zakupionej książce czy zapach skórzanego paska.
A czy macie czasem tak, że określony zapach przywołuje obraz jakiejś sytuacji, a za nią jakąś sekwencje zdarzeń z przeszłości? Jak głoszą znawcy materii, informacja o zapachu jest przechowywana w pamięci długotrwałej i ma silny związek z pamięcią emocjonalną. Zapewne dlatego znajome zapachy przywodzą na myśl wspomnienia, nawet dokładne sceny, słowa i uczucia. Można powiedzieć, że zmysł powonienia dysponuje szybką ścieżką dostępu do najbardziej decyzyjnych struktur w naszym mózgu. Omija świadomość i od razu motywuje do określonych emocji. Nie wiem czy mogę to tak nazwać, ale to takie „aromatyczne wspomnienia”.
Dokładnie tak działa na mnie zapach wędzonego mięsa. Nieodłącznie kojarzy mi się to z aromatem, który kilka razy w roku wchodził do mojego rodzinnego domu wraz z ojcem i całą stertą wędzonych wyrobów domowej roboty. Wędzone kiełbasy, schaby i ryby do dziś powodują, że na chwilę mrużę oczy i uśmiecham się i wydaję cichy, przeciągły pomruk.:)

Myślę, że właśnie te nieocenione zdolności naszego nosa powodują, że sami chętnie kreujemy naszą zapachową rzeczywistość. Obecne w naszych łazienkach, sypialniach i kuchniach wszelkiej maści świece, kadzidełka, odświeżacze czy te najbardziej naturalne aromaty darów ziemi, takich jak kwiaty czy owoce, pomagają nam dodać charakteru naszym wnętrzom czy też umilić czas, który w nich spędzamy.
Ogromna różnorodność zapachów i, co się z tym wiąże, reakcji na nie, jest powodem, dlaczego są tak popularnym narzędziem, chętnie wykorzystywanym przez marketing (tzw. aromamarketing), aby nas uwodził i sprawiał, że nasza ręka sięgnie po ten właśnie produkt. Wykorzystanie nawet niewyczuwalnych zapachów, jakimi są syntetycznie wytwarzane feromony, zdecydowanie zmienia nastawienie do zakupu, wydajność pracowników czy stosunek klientów do konkretnej firmy.
Ogromne uznanie w oczach zarówno płci żeńskiej, jak i męskiej, zyskały perfumy. Stały się one czymś więcej niż tylko ładnym zapachem. Te substancje zapachowe, w których komponowaniu prześcigają się firmy kosmetyczne, stanowią doskonałe uzupełnienie stroju, wzbogacając go oraz akcentując pewne elementy naszej osobowości. Perfumy to produkt, z którego przyjemność czerpią dwie strony. Z jednej, nadawca sygnałów zapachowych, czyli ich użytkownik, nosząc na sobie zapach, zapewnia sobie komfort świeżości i poprawia swój nastrój, oraz adresat, czyli nastawione na odbiór wrażliwe receptory osób, u których zapach ten budzi zachwyt i pożądanie. Znam mężczyznę, który otwarcie przyznaje, że kiedy czuje taki lekko duszący, korzenny zapach na kobiecie, pozostaje kompletnie pod jej wpływem. ;) A to dlatego, że zapach jest również afrodyzjakiem, któremu już od najstarszych czasów, przypisywano rolę potężnego bodźca seksualnego. Jednym z najbardziej poszukiwanych afrodyzjaków był cybet – wydzielina gruczołów okołoodbytowych jednego z afrykańskich drapieżników, aromatem przypominająca miód. Dziś, to jeden ze składników mieszanek zapachowych, podobnie jak piżmo (wydzielina z gruczołów samca piżmowca) czy ambra (pochodzi z przewodu pokarmowego kaszalota).

My, także posiadamy nasze osobiste, specyficzne dla każdego z nas feromony, które rozsiewamy wokół. To tak naprawdę niewyczuwalne, lotne substancje chemiczne obecne w pocie, śluzie i innych wydzielinach, które działają w sferze podświadomości i umyśle, osób, które je odbierają. Na przykład, zapach ciała kobiety zmienia się na przestrzeni jej cyklu miesięcznego i podobno mężczyzna potrafi wyczuć jej okres płodny, ponieważ zapach wydzielany w czasie owulacji stanowi swego rodzaju zachętę do zbliżeń intymnych, co stanowi sprytny zabieg, aby gatunek ludzki wciąż trwał i trwał ;). U kobiet, z kolei podczas owulacji wrażliwość na zapachy znacznie się zwiększa, co zawdzięczają wpływowi hormonów na śluzówkę nosa.

Węch, to jeden z najmniej docenianych zmysłów, bo we współczesnym świecie postawiliśmy na inne zmysły. Tymczasem, jest on prawdziwym mistrzem rozpieszczania zmysłów i przywoływania wspomnień. Pamiętajcie o tym, gdy w czasie tych świąt do waszych nozdrzy będą docierać aromaty potraw oraz świeżość wiosennego powietrza.

Niech ten świąteczny czas pozostawi wiele przyjemnie pachnących wspomnień:)


Prześlij komentarz